Artykuł Mariusza Trębickiego do Niedzieli:
Mężczyzno – Kim jesteś?
Fundamentalnym pytaniem, które zadaje sobie świadomie lub nieświadomie wielu mężczyzn jest to – Kim Jestem? Otaczający nas świat dostarcza wiele odpowiedzi. Docierają do nas przez media elektroniczne i tradycyjne, przekaz reklamowy, kultura masową. Niektóre są trafne, inne zwodzą swoją atrakcyjnością i opakowaniem. Komu zaufać? Która ścieżkę wybrać? Jaki obrać kurs? Jak go korygować, gdy zbłądzę i popełnię błąd? Wokół nas nie ma próżni, wolność nie jest absolutna. Zależymy od innych, idziemy za różnymi głosami. Jako człowiek wiary szukam odpowiedzi w Bogu. W tym prostym zdaniu dokonuje się fundamentalny zwrot ukierunkowujący całe życie. Spośród wielu opcji, wzorców swoje zaufanie i poszukiwanie kieruję ku Stwórcy. On zna moją naturę, wie czego potrzebuję, moje pragnienia nie są przed Nim ukryte. Co więcej Bóg podjął działanie aby skomunikować się ze mną. Nie jest mitycznym Stwórcą, który po dziele stworzenia skrył się w oddali. Podjął radykalne kroki i wysłał do nas swojego Syna – Jezusa Chrystusa. Patrząc na oblicze Jezusa widzimy twarz Ojca Niebieskiego. Słuchając Jezusa słyszymy co ma nam do powiedzenia Stwórca. Nie musimy więc błądzić i sprawdzać wszystkie możliwe opcje, jak sugeruje nam jedna z reklam miesięcznika dla mężczyzn. Jezus Chrystus objawia nam prawdę o tym kim jesteśmy. Stworzeni przez Jednego Ojca jesteśmy Jego synami. Jako mężczyźni wobec siebie jesteśmy braćmi. Odkupieni krwią Jezusa mamy śmiały przystęp do Ojca, o ile wierzymy Jezusowi i uznajemy Go jako naszego Pana i Zbawiciela. Proste? Tak proste, ale wymaga od każdego z nas postawy poddania siebie Jezusowi. I z tym jako mężczyźni mamy problem. Cenimy sobie absolutną niezależność. Żywimy przekonanie, ‘żem sam sobie sterem, żaglem i okrętem’. Tymczasem to ułuda. Mężczyzna jako wojownik zawsze stoi pod czyimś sztandarem. Używając obrazu ewangelicznego, albo jest to sztandar Boga, albo Mamony
...cała treść artykułu